XII edycja Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego zagościła ostatnio z koncertami kolejno w tych dwóch miejscach. Odległych, owszem, ale jedynie geograficznie, bo na pewno nie w kategoriach artystycznych, czy w sferze przeżyć publiczności. Bo w tych dwóch wymiarach to przypadki po prostu identyczne. Zanim jednak o artystach, programie wieczoru, wrażeniach publiczności, to kilka słów o miejscu. Zamek w Międzylesiu od stycznia tego roku ma nowych właścicieli i od razu na wejściu odczuwa się atmosferę zaangażowania, dobrej energii, szacunku dla gości, a przy bliższym poznaniu także to, że mają tutaj wiele pomysłów na stworzenie z zabytku ważnego i dobrze kojarzonego nie tylko na ziemi kłodzkiej zakątka. Również z perspektywy kultury. Tej w najlepszym wydaniu. Gospodarze pięknego (i wielkiego) obiektu zaproponowali DFM zorganizowanie koncertu w ramach obecnego sezonu. Skorzystaliśmy więc z miłego zaproszenia. W przyjaznych okolicznościach organizacyjnych wspólnego przedsięwzięcia trzy fakty zdarzyły się tutaj właśnie po raz pierwszy w dotychczasowych dziejach Festiwalu. Po raz pierwszy artyści wystąpili w Międzylesiu, po raz pierwszy usłyszeliśmy harfę i po raz pierwszy wśród publiczności zasiadła melomanka, która skończyła 101 lat - zaśpiewaliśmy jej wspólnie 200 lat!
Artyści, czyli Ewelina Zawiślak - flet, Juliusz Wesołowski - harfa i Grzegorz Łukawski - recytacje przygotowali spójny i przemyślany program, inspirowany zarówno ideą całej edycji, czyli myślami zawartymi w „Pieśni o Ziemi” Gustava Mahlera, jak i tekstami z tomu „Nieobjęta Ziemia” naszego Noblisty, w związku z przypadającym obecnie Rokiem Czesława Miłosza. Połączenie obu sztuk wypadło znakomicie. A co artyści wybrali na piękny międzyleski wieczór? Grzegorz Łukawski prezentował własne interpretacje wierszy, muzycy wybrali i znakomicie wykonali kompozycje powiązane zarówno z główną ideą bieżącego sezonu muzycznego, jak i z tytułem tego, konkretnego koncertu, który nazwali „Nacht und Träume”, a zaczerpnęli go wprost z pieśni Franciszka Schuberta, która wieczór otwierała. Tak więc oprócz tego utworu usłyszeliśmy jeszcze, wykonywane solo albo w duecie: Henry’ego Purcella Two in One upon and ground na harfę solo, anonimowy Greensleeves to a Ground na flet i harfę, Johannesa Donjona, zapomnianego, a niezwykle ciekawego francuskiego twórcy, Pan! Na flet i harfę, po dwie kompozycje Claude’a Debussy’ego - Syrinx na flet solo i Beau Soir na flet i harfę oraz Christopha Willibalda Glucka - Dance des Champs Elysées na flet i harfę i Che farò senza Euridice? również na flet i harfę. Program dopełniły Niuanse na flet i harfę Marcela Tourniera, a także w duecie wykonane Menuet z „Arlezjanki” Georges’a Bizeta, Elegie Jules’a Massenet’a, czy A Chloris Reynaldo Hahna i na zakończenie (to przy okazji przypomnienie straussowskiego koncertu z Zamku warszawskiego) Morgen! Richarda Straussa. Pełna werwy i zaangażowania gra, świetny kontakt i zrozumienie między trójką artystów, wreszcie niekłamane emocje, jakie przekazali nam, zgromadzonym w sali balowej, sprawiły, że do międzyleskiego zamku weszła znakomita sztuka w jej różnych reprezentacjach. I zapewne dzięki przyjaznej atmosferze, sprawnej koordynacji, świetnemu przyjęciu ten pierwszy koncert DFM będzie początkiem stałej i udanej współpracy. Z wielką korzyścią dla wszystkich stron, szczególnie zaś dla publiczności.
Napisz komentarz
Komentarze