Lubachów i Zagórze, Zamek Grodno
Rozpoczynając naszą podróż z programem „Polska z góry
Następnie czeka nas prawdziwa uczta dla oka! Zwiedzimy Zamek Grodno, wznosząc się tym samym
na wysokość
Jedlina Zdrój, wiadukty i Jugowice, pałac w Jedlince
Kierujemy się do serca Gór Sowich, trasą dawnej kolei. „Kolej Bystrzycka” utrzymała się do 1997 roku – to wtedy zamknięto ostatnie połączenia. Linia łączyła Jedlinę Zdrój z Zagórzem i pobliską Świdnicą,
z której można było dotrzeć do Wrocławia, a stamtąd na cały Dolny Śląsk. Dziś linia jest częściowo rozebrana. Trwają jednak prace prace adaptacyjne nad przywróceniem ruchu kolejowego. Istnieje szansa, że niebawem śródgórska kolejka znów pojedzie jedną z najbardziej widowiskowych tras
w Polsce.
Jadąc od Zagórza mijamy turystyczne Jugowice z efektownym pałacykiem. Trasa kolei wiedzie wzdłuż rzeki Bystrzycy. Udajemy się do Dworca w Jedlinie, ulokowanego nieco na uboczu i następnie ruszamy do uzdrowiskowej części regionu – Jedliny-Zdroju, pięknego, zadbanego i nadal wolnego od tłumów turystów kurortu. Wizytę kończymy w klasycystycznym pałacu po przeciwległej stronie miasta. Pałac Jedlinka to jedna z najsłynniejszych budowli rezydencjonalnych Dolnego Śląska. Pod koniec
II Wojny Światowej został przejęty przez Niemiecki Front Pracy pod koniec II Wojny Światowej,
a następnie przez Organizację Todta. Jest obecnie otwarty dla zwiedzających.
Włodarz i Walim, Wielka Sowa
W czasie trwania wojny III Rzesza potrzebowała coraz więcej mocy przerobowych, aby produkować broń i sprzęt wojskowy. Aby zgłębić temat udajemy się w Góry Sowie. To właśnie tam w 1944 roku przenisiono część produkcji i wyryto gigantyczny system skalnych korytarzy, a także przeszczepiono wrażliwy łańcuch zbrojeń do wnętrza gór. Akcja prowadzona pod kryptonimem „Rise” - Olbrzym - stała się największym infrastrukturalnym przedsięwzięciem Europy. Na miejsce budowy wybrano okolice Zamku Książ oraz zachodnie partie Gór Sowich. Czworokąt umiejscowiony został w masywie Góry Włodarz i pomniejszych wzniesień, między miejscowościami Jedlina, Jugowice, Głuszyca i Walim. Włodarz jest odcięty przełęczami od głównego pasma gór, co sprawiało że był stosunkowo łatwy do kontrolowania, a przy tym znajdował się poza zasięgiem nieprzyjacielskich bombowców. Kompleks Rise do dzisiaj pozostaje zagadką, gdyż nigdy nie został w pełni ukończony – dużą część wysadzono przed zakończeniem wojny, a dokumentację techniczną spalono.
Z owianego tajemnicą miejsca udajemy się do wsi Walim, która architekturą i miejskim charakterem zachwyca zwiedzających. Do niedawna Walim był znaczącym ośrodkiem włokiennictwa, obecnie jednak skupia się na turystyce. Tędy prowadzi droga do ośrodków narciarskich i szlak na najwyższy szczyt, Wielką Sowę.
Wznosimy się nad kulminacyjne partie Gór Sowich, z Wielką Sową wyrastającą na wysokość
Od początku lat sześćdziesiątych fale kwaśnych deszczy regularnie niszczyły drzewostan Sudetów.
Była to jedna z serii przedłużonych katastrof ekologicznych, jakie w okresie PRL-u nawiedzały większość obszaru Polski. Ulgę przyniósł dopiero upadek systemu, likwidacja fabryk i wysokoemisyjnego przemysłu, w tym największych, kopalnianych trucicieli powietrza. Na szczęście przez Góry Sowie nie przebiega żadna państwowa granica, dzięki czemu w okolicy przetrwały przedwojenne schroniska oraz kilka wież widokowych, w tym ta najważniejsza, Wieża Bismarcka na Wielkiej Sowie. Stąd roztacza się jeden z efektowniejszych pejzaży południowej Polski. Dojrzymy Śnieżkę, Śnieżnik, Ślężę, a także wiele pasm po czeskiej stronie Sudetów!
Rościszów, Pieszyce, Bielawa i Dzierżoniów
Trasę kontynuujemy ruszając do Rościszowa. Pozostajemy na sudeckich stokach, w dawnym sanatorium przeciwgruźliczym. To kolejny na naszej drodze XIX wieczny zakład leczenia chorób płuc, być może najefektowniejszy. Otoczony wysokim lasem, niemal niewidoczny z poziomu ulicy. Architektonicznie w Rościszowie jest wszystko co oferował ówczesny wachlarz stylów, w tym śmiało krocząca po salonach wiedeńska secesja.
Udajemy się do Pieszyc, gdzie jednym z najważniejszych miejsc jest zamek. To efektowna i bogata, magnacka budowla. Przebudowywana w czasach austriackich, na początku XVIII wieku, dziś jest największą barokową rezydencją Zachodniej Polski.
Z Pieszyc kierujemy się w stronę miasta Bielawy, znanego ze swojej bogatej historii włókienniczej.
To tutaj powstawał bielawski Bielbaw – stary zakład pamiętający czasy Powstania Tkaczy. Z początku dość pokojowy protest dotyczący podwyżek, skrócenia dnia pracy i poprawy warunków bytowych, przerodził się w strajk okupacyjny i z czasem w jawną rebelię przeciw zmowie przemysłowców. Po dwustu latach działalności, w 2008 roku Bielbaw ogłosił upadłość likwidacyjną. Dziś w przyzakładowym budynku działa niewielkie muzeum historii miasta.
Pieszyce, Bielawa i Dzierżoniów wspólnie tworzą małe, sowiogórskie trójmiasto. Dzierżoniów, gdzie ruszamy dalej jest z nich najstarszy. Powstał jeszcze w XIII wieku, co dobrze widać po zasięgu średniowiecznego centrum. Do 1945 roku miasto nosiło nazwę Reichenbach. Polacy przemianowali Reichenbach na cześć Jana Dzierżonia, Polaka i Ślązaka, wynalazcy nowoczesnego ula.
Gola Dzierżoniowska i Wojsławice
Następnie opuszczamy bogaty kulturowo rejon Gór Sowich i jedziemy na wschód. Niedaleko, bo do Goli Dzierżoniowskiej. Znajduje się tu wyremontowany zamek. Rycerski dwór z renesansowymi szczytami i trzystuletnią lipą rozpierającą ramy wąskiego dziedzińca - Gola to na pewno jedna z ciekawszych rezydencji na południe od Wrocławia. Podniesiona z ruin, w ostatnim czasie doczekała się kilku wyróżnień w konkursach na rewaloryzację zabytku.
Po pałacach i rynkach, chwila oddechu nad jednym z najpiękniejszych ogrodów dendrologicznych w Polsce. Formalnie arboretum w Wojsławicach od 30 lat działa jako filia Wrocławskiego Ogrodu Botanicznego. Ciągłość uprawy jest jednak znacznie dłuższa i sięga roku 1880, w którym nowy właściciel majątku Wojsławice, biolog Fritz von Oheimb zaczął odtwarzać zaniedbany dworski park. Współczesne arboretum słynie ze specjalistycznej uprawy azali i liliowców. Łącznie doliczono się około pięciu tysięcy odmian obu gatunków roślin. Dumą Wojsławic jest jedna z niewielu w Polsce sekwoi olbrzymich.
Henryków
Na zakończenie podróży zahaczamy o opactwo cysterskie w Henrykowie. To tutaj na stronach słynnej Księgi henrykowskiej z 1270 roku odnaleziono pierwsze zdanie spisane po Polsku - „Daj ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. To zdanie miał wypowiedzieć Czech do polskiej żony, a całość jest tak naprawdę mieszaniną polskich, śląskich i czeskich naleciałości. Zdanie znaczy mniej więcej: „ja, mężczyzna, popracuję, a ty kobieto odpocznij”.
Przybywającym do Henrykowa, tropem polskiej literatury, mogłaby wystarczyć wizyta w ogrodach
i zdjęcie przy pomnikowej inskrypcji. Jednak barokowy zespół klasztorny w Henrykowie to również wart zauważenia, wyjątkowy przykład architektury swoich czasów. Miejsce charakteryzuje stoicki rodzaj piękna. Harmonia i zen, których nie sposób nie doświadczyć.
Poznaj najciekawsze miejsca z perspektywy lotu ptaka: zobacz serię dokumentalną „Polska z góry
o godz. 18:30.
Napisz komentarz
Komentarze