To co się dzieje na zasobach Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Bielawie przekracza jakiekolwiek zasady. Zygmunt Kaczmarski bez najmniejszych oporów traktuje mieszkańców jak zło konieczne, a spółkę gminną jak prywatny folwark. Nic dziwnego, że mieszkańcy w końcu nie wytrzymali i żądają odwołania prezesa. Warto przypomnieć, że Zygmunt Kaczmarski w porozumieniu z burmistrzem miasta wypowiedział umowę dzierżawy gruntu dla dwóch sklepów, które funkcjonują na tym terenie bielawskiego TBS-u już od 16 lat. Na dodatek radni będący w koalicji z burmistrzem Łyżwą odrzucili na sesji wniosek ponad 600 mieszkańców tego terenu i przegłosowali możliwość wypowiedzenia się w tym temacie właścicielom oraz pracownikom sklepów. Prezes Kaczmarski na sesji Rady Miejskiej niczym niewychowany nastolatek zachowywał się skandalicznie bucząc i komentując za każdym razem wypowiedzi radych składających wniosek.