Na podwórzu dzierżoniowskiego więzienia, w styczniu i lutym 1947 roku zamordowani zostali trzej żołnierze podziemia niepodległościowego: 32-letni Jerzy Kaszyński, 24-letni Jerzy Pizło i 20-letni Mieczysław Jeruzalski. Pierwszy z rozstrzelanych pozostawił 21-letnią żonę i 3-miesięczną córeczkę. Jego ostatnim życzeniem przed egzekucją było spotkanie z żoną. Ludowa władza nie zgodziła się jednak na spotkanie skazańca z najbliższymi. Wdowa nie otrzymała informacji o miejscu pochówku. Przez wiele lat, z powodu braku stosownych dokumentów w dzierżoniowskim Urzędzie Stanu Cywilnego, miała też kłopot z udokumentowaniem faktu bycia wdową. Trzeci z wymienionych i najmłodszy, Mieczysław Jeruzalski, rozstrzelany został 19 lutego w dużym pośpiechu, tuż przed wejściem w życie ustawy amnestyjnej. Gdzie dokładnie pochowano ciała trzech „żołnierzy wyklętych” nie wiadomo do dzisiaj. Dzięki staraniom i prowadzonym przez wrocławski IPN poszukiwaniom ustalono, że terenem pochówku jest dzierżoniowski cmentarz parafialny. Dokładnego miejsca ukrycia zwłok (słowo „ukrycia” chyba najlepiej oddaje sens działania Urzędu Bezpieczeństwa) nie odnaleziono.
Źródło; ZPRAWA
Napisz komentarz
Komentarze