Za nami pierwsze 100 dni pracy nowego burmistrza Dzierżoniowa. Czym był wypełniony ten czas? Jakie sprawy najbardziej go pochłaniały? Co już zmieniło się w naszym mieście? Odpowiedź na te pytania znajdą Państwo w rozmowie z Dariuszem Kucharskim.
Czy pierwsze sto dni odbiegało od tego, co zamierzał Pan zrobić w tym czasie?
- Z doświadczenia wiem, że na początku ważne jest bardzo, bardzo szczegółowe poznanie miejsca swoich działań. Mam na myśli i „kuchnię” urzędu, instytucji podległych miastu, i oczywiście ludzi. Dobry grunt do pracy na najbliższe cztery lata jest już gotowy. Nie ukrywam, że w tych pierwszych dniach bardzo przydatne było zdobyte wcześniej doświadczenie. To nie jest pierwsza organizacja, do której wchodzę, i którą będą zarządzał. Cieszy mnie, że fakt zmiany burmistrza nie wpłynął na bieżące funkcjonowanie miasta. Duża w tym zasługa pracowników. Podoba mi się ich zaangażowanie.
Nic Pana nie zaskoczyło?
- Mocno jestem zaskoczony stopniem rozwoju przedsiębiorczości i tak bardzo zaawansowanym poziomem technologicznym dzierżoniowskich firm. Jak na trzydziestotrzytysięczne miasto mamy duży potencjał rozwojowy. Wcześniej nie miałem okazji zobaczyć tego w takich detalach. Miłym zaskoczeniem były także częste sygnały i informacje o planach rozwoju naszych firm. W samym urzędzie nie spodziewałem się tak dużej liczby obowiązujących procedur i całej otoczki związanej z samodoskonaleniem. Wgryzam się w to jeszcze.
Największy wysiłek wkłada Pan teraz w sprawy związane z lokalną gospodarką...
- Nie można inaczej. Gospodarka jest kołem zamachowym rozwoju. Spotykam się teraz z przedstawicielami największych dzierżoniowskich przedsiębiorstw, ale także z osobami prowadzącymi jednoosobowe czy rodzinne firmy. Ich opinie są dla mnie równie ważne. Pytam o oczekiwania, o ocenę funkcjonowania miasta. Chcę, by ten etap zakończył się poważnym raportem. Chętnie się tą wiedzą podzielę. Mam nadzieję, że już przy pierwszym własnym podejściu do podatków uda mi się wprowadzić m.in. ich większe zróżnicowanie. W sprawach podatkowych miasta mają ograniczone możliwości. Ale na kwestie transportu, komunikacji czy ułatwień dla pracowników przedsiębiorstw będę reagował szybko. Nie będę faworyzować żadnej z firm, ale chcę faworyzować gospodarkę. To najważniejsza dziedzina, najsilniej przekładająca się na pozostałe obszary.
Jak bardzo procentuje doświadczenie pracy w biznesie, w komercyjnych firmach i również niemałe doświadczenie w samorządzie?
- Mam wrażenie, że szybko znajduję wspólny język z przedstawicielami biznesu, choć na początku miałem obawy. Nie chciałem, by spotkania z przedsiębiorcami były miłymi rozmowami przy kawie. To były miłe rozmowy, ale też konkretne i zawsze coś wnoszące. Praca w biznesie, w spółce prawa handlowego, daje mi pewnie obraz problemów, potrzeb i - co uważam za bardzo ważne - sposobu myślenia. Bardzo cenię sobie także doświadczenie z pracy w spółdzielni mieszkaniowej. Relacje miasto-spółdzielnia już dziś są dużo lepsze. Pracujemy z prezesem na zasadzie partnerstwa, a skorzystają na tym wszyscy mieszkańcy. Efekty wspólnych działań miast i spółdzielni będą z każdym rokiem coraz bardziej widoczne.
Na zakończenie tej części rozmowy proszę powiedzieć, jak bardzo zmienia się rzeczywistość, prywatna sfera życia, gdy zostaje się burmistrzem?
- Zaczynamy przechodzić do trudnych pytań (uśmiech)? Bardzo często spotykam się z sympatią, ale też na co dzień odczuwam wobec siebie duże oczekiwania.
O tym, czego oczekują od burmistrza mieszkańcy, dowiedzą się Państwo z drugiej części wywiadu. Cała rozmowa z Dariuszem Kucharskim zostanie opublikowana w nowym wydaniu dzierżoniowskiego Gońca, który w okolicy świąt trafi do Państwa domów.
Napisz komentarz
Komentarze