W latach 80. ubiegłego wieku niedobór mieszkań był problemem numer jeden. W 1995 r. przyszły prezydent Aleksander Kwaśniewski obiecywał budowę tanich mieszkań dla młodych, mimo że takie sprawy nie leżą w kompetencjach prezydenta. W 2005 r. PiS proponował trzy miliony mieszkań dla młodych małżeństw i biednych rodzin. Obecnie tematy mieszkaniowe rzadko już goszczą w kampaniach wyborczych. I nie dzieje się tak bez powodu.
Za "komuny" było lepiej?
Warto prześledzić liczby. W roku 1980 oddano do użytku 217 tys. mieszkań, ale jednocześnie przyrost naturalny był na poziomie 343 tys. osób. W 2015 r. przybyło 148 tysięcy mieszkań i był to drugi najlepszy wynik w tej dekadzie. Jednocześnie doświadczyliśmy też drugiego największego w najnowszej historii regresu naturalnego - o 17,2 tys. więcej osób umarło niż się urodziło. Dodatkowo z kraju wyjechało w poszukiwaniu lepszego życia ponad 100 tys. osób.
Na te dane z uwagą patrzą firmy deweloperskie. Bo głównym czynnikiem, który wpływa na popyt na mieszkania, jest właśnie przyrost naturalny. Im więcej dzieci się rodzi, tym więcej potrzebnej jest nowej przestrzeni mieszkaniowej. A z wyjątkiem demografii wszystkie pozostałe czynniki działają na korzyść firm deweloperskich.
Kredyty hipoteczne oprocentowane są na rekordowo niskim poziomie 3 proc. rocznie, a pensje rosną - przeciętne wynagrodzenie doszło do 2,9 tys. zł miesięcznie na rękę. Za taką pensję można kupić średnio
Lepiej w historii było tylko raz, w czwartym kwartale 2004 r., kiedy przeciętny Polak mógł sobie pozwolić na
Coraz bliżej Zachodu. Liczbą pokoi, ale jeszcze nie wielkością mieszkania
Rosnące zarobki w połączeniu z demografią i emigracją sprawiają, że pod względem dostępności mieszkań dochodzimy do średniej europejskiej. Do poziomu USA, Nowej Zelandii czy Belgii nam jeszcze co prawda wiele brakuje, ale są w Unii Europejskiej i takie kraje rozwinięte, przy których nie mamy się czego wstydzić.
Według najnowszych dostępnych danych w USA na jedną osobę przypada średnio 2,4 pokoju mieszkalnego, a tylko trochę gorzej (2,2 pokoju na osobę) jest w Belgii i Nowej Zelandii. Polska ze wskaźnikiem 1,4 jest poniżej średniej europejskiej, która wynosi 1,6 pokoju na głowę.
Z roku na rok jednak systematycznie gonimy Zachód. W ciągu ostatnich dziesięciu lat, tj. w latach 2005-2015 wskaźnik ten wzrósł w Polsce
Jacek Frączyk
Napisz komentarz
Komentarze