Zbiornik Sudety był głównym tematem kampanii wyborczej i tego kto kiedy i dlaczego, i że wszystko przez poprzednią władzę, że zbiornik został sprzedany przez miasto, a w innych wersjach, że nie został wykupiony, choć wszyscy tak bardzo chcieli, szczególnie radni opozycyjni w tamtych latach. Ci którzy znają temat od podszewki wiedzą, że jest to sprawa skomplikowana i że za wszystko można winić bardziej ówczesne władze powiatu niż miasta. Ryszarda Dźwiniela już nie ma, więc należałoby zakasać rękawy i wziąć sprawy w swoje ręce, w końcu nowy burmistrz i inne spojrzenie na sprawę.
Czy coś się zadziało w tym temacie przez ostatnie miesiące? No nie. Obecny burmistrz wychodzi chyba z założenia, że to pan Buczek ma się odzywać i negocjować, a jemu raczej ta cisza w eterze na rękę, bo według podpisanej umowy dzierżawy, jeśli miasto nie wykupi zbiornika, tak jak było ustalone wcześniej za 7 mln złotych w trzech ratach - pierwszy rok 2 mln 400 tys. zł i dwa kolejne lata po 2 mln 300 tys. zł, to od czerwca 2015 roku miasto będzie musiało płacić za dzierżawę po 100 tys. zł, a nie jak dotychczas po 50 tys. co daje w skali roku 1 mln 200 tys. zł za samą dzierżawę. Na dodatek obecna koalicja w Radzie Miejskiej w Bielawie z burmistrzem Piotrem Łyżwą na czele zarezerwowane środki w budżecie na ten cel zmniejszyła, uznając, że nie zapłacą tyle, co chce obecny właściciel, tylko tyle ile oni uznają. To tak jakby ktoś wycenił samochód na powiedzmy 50 tys. zł, a my mu mówimy, że zgadzamy się tylko na 25 tys. zł i nie ma dyskusji, chyba coś nie tak?
Na interpelację radnych opozycyjnych z zapytaniem, co dalej w tym temacie, burmistrz odpisuje za pośrednictwem swoich pracowników urzędu, że jeszcze nie rozmawiał. Pytanie czy zainteresuje się tematem, jak pan Buczek wzorem poprzednich lat spuści wodę ze zbiornika? Czy może będzie płacił podwojoną kwotę dzierżawy? Wszystko możliwe, w końcu za to wszystko zapłacimy my mieszkańcy Bielawy, a winny i tak będzie Dźwiniel.
Komentarze