Zdarzyło ci się odpruć naszywkę z logo jakiejś firmy?
Jesteś przestępcą – usunąłeś znak towarowy. Sama robię to nagminnie. Jeśli naszywka sterczy na rękawie kostiumu czy na plecach – ponieważ nie czuję się reklamowym słupem – usuwam ją. A nie wolno.
Poniżej ciekawy przykład, dokąd prowadzi absurdalne prawo autorskie.
Kaletnik w małej polskiej miejscowości skupuje wymagające reperacji markowe torebki. Naprawia je, wymienia popsute zamki, zużyte sprzączki, urwane rączki..., na których widnieje znak towarowy producenta. Kaletnik usuwa popsute części zastępując je nowymi, ale te nie mają już żadnych emblematów producenta, po prostu pasują rozmiarem i stylem. Nasz kaletnik naprawione torebki następnie sprzedaje. Ogłasza się w miejscowej prasie, w Internecie... Nie zarabia kokosów. Prowadzi jednak działalność gospodarczą. Płaci podatki, ZUS i inne świadczenia, utrzymuje swoją rodzinę i ... łamie prawo własności przemysłowej ( ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r.). Nawet jeśli żal nam pana kaletnika - to względem obecnego prawa jest on przestępcą naruszającym prawo do znaków towarowych.
Czy nie zaszliśmy trochę za daleko?
Lepiej wyrzucić torebkę czy ją nielegalnie naprawić?
Oto dylemat...
O krępujących zapisach prawa autorskiego dobrze wiedzą Internauci. Afera wokół ACTA pokazała, że można jednak skutecznie wyrazić swoje zdanie. Za nieprzystające do rzeczywistości prawo autorskie zabiera się właśnie Komisja Europejska, która na dniach ma przedstawić długo oczekiwany dokument mogący wywołać rewolucję w zarządzaniu prawami autorskimi.
Neelie Kroes – wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej odpowiedzialna za tzw. Agendę Cyfrową podobnie jak ja - nie przepada za “monopolistami praw autorskich”. Prawo autorskie powinno chronić artystów, nie korporacje, a nowe technologie nie powinny ograniczać dostępu do kultury poprzez coraz skuteczniejsze zabezpieczania, ale powinny służyć wszystkim. Obecne działania próbują na siłę za pomocą sankcji chronić prawa autorskie, zamiast pomagać rozpoznawać i wynagradzać prawdziwą wartość. Miałam okazję współpracować z Komisarz Kroes osobiście przy negocjacjach nad dyrektywą o harmonizacji prawa autorskiego w przypadku tzw. dzieł sierocych, bardzo doceniam jej determinację w tej kwestii.
Obywatele, użytkownicy Internetu - zaczynają nienawidzić prawo autorskie i to co się z nim wiąże, widzą , że chroni głównie interes korporacji, a nie artystów. Wywołanie takiej ogólnej niechęci jest groźne dla każdego, kto tworzy wszelkiego rodzaju dobra intelektualne.
Kroes zwraca uwagę na obecny system wynagradzania dla twórców, to całkowita porażka, większość artystów nie jest w stanie żyć dzięki zarobkom ze swojej twórczości. Serwis Torrent Freak, cytując wypowiedź wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, podaje informację, że 97,5% niemieckich muzyków zarabia poniżej 1000 euro miesięcznie. Wniosek z tego płynący jest prosty – wielkie wydawnictwa zarabiają miliony i naciskają na walkę z piractwem na wszelkie możliwe sposoby - jednocześnie twórcom - artystom taka sytuacja nie służy.
Komisarz proponuje odważną zmianę. Za konieczne uważa powrócenie do fundamentalnych założeń i umieszczenie artystów w centralnym punkcie nie tylko prawa autorskiego, ale całej polityki nastawionej na rozwój kultury. W tym celu konieczne jest stworzenie nowych, kreatywnych modeli umożliwiających czerpanie korzyści finansowych ze sztuki.
Potrzebujemy elastycznego modelu, a nie kaftanu bezpieczeństwa – podkreśla Kroes. Platformy, kanały i modele biznesowe powinny być różnorodne i równie innowacyjne jak sama twórczość. Dlatego technologia umożliwiająca łatwy dostęp do tego rodzaju dóbr na całym świecie jest zdecydowanie pomocna i należy ja wykorzystać. To właśnie technologia pozwala artystom dotrzeć bezpośrednio do swoich odbiorców, bez względu na to jak bardzo specyficzny mają gust i zainteresowania.
Cieszy mnie, że Neelie Kroes dostrzega i trafnie podsumowuje dzisiejsze problemy dotyczące prawa autorskiego oraz represyjnych sposobów na jego ochronę.
Tylko nachodzi mnie smutna refleksja, kiedy komisarz apeluje do wielkich wydawnictw, żeby te zastanowiły się czy ich model biznesowy jest w harmonii z dzisiejszą rzeczywistością. Obawiam się bowiem, że wielkie koncerny są dosyć krótkowzroczne i jeśli kasa wpływa szerokim strumieniem, to dla nich wszystko jest w najlepszej “harmonii”, nawet jeżeli obecne działania są wyniszczające dla samych artystów oraz dla ich odbiorców, którzy zamiast ciągle przypominać sobie, że warto wynagradzać artystę za jego pracę, codziennie uczą się na nowo, że prawo autorskie kojarzy się niemal tylko i wyłącznie negatywnie.
“So that’s my answer: it’s not all about copyright. It is certainly important, but we need to stop obsessing about that. The life of an artist is tough: the crisis has made it tougher. Let’s get back to basics, and deliver a system of recognition and reward that puts artists and creators at its heart”- słusznie twierdzi Kroes.
Najważniejsze, aby artyści mogli być doceniani i wynagradzani w adekwatny, nie sterowany przez monopolistów praw autorskich sposób.
Źródło: Poseł Lidia Geringer de Oedenberg
Napisz komentarz
Komentarze