Klient wybierając fryzjera nie bierze pod uwagę innego kryterium niż jego fachowość, a już na pewno nie jest nim muzyka, jakiej słucha w salonie. Nie ma ciągu przyczynowo skutkowego pomiędzy tym, że fryzjer słucha w pracy radia, a jego zarobkami – mówił sędzia Jacek Szerer z Sądu Okręgowego w Świdnicy oddając powództwo ZAIKS-u. Tłumaczył, że pozwany nie zarabia więcej dlatego, że w salonie gra radio, na co dowodem są jego zeznania podatkowe. Wynika z nich, że w latach kiedy radia nie miał zarabiał tyle samo.
Sędzia ogłaszając wyrok powoływał się na orzecznictwo europejskie i podkreślał, że każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. - Przychodząc do fryzjera, dentysty, czy lekarza nie przychodzimy po to, aby słuchać radia, muzyka nie ma znaczenia przy naszym wyborze. Inaczej jest kiedy idziemy do solarium czy wybieramy bar lub restauracją. Tu muzyka i jej rodzaj ma znaczenie, bo tworzy klimat danego miejsca – uzasadniał sędzia.
Marcin Węgrzynowski po ogłoszeniu wyroku nie krył radości triumfował. - To wielki sukces nie tylko mój, ale wielu osób, które pracują w usługach. Sąd stwierdził, że fryzjer może legalnie słuchać radia i nie musi za to nie płacić – cieszył się mężczyzna. Od samego początku mówił, że odmawiając zapłaty walczy z chorym systemem, bo radio owszem ma, ale jest w salonie tylko dla niego i tylko on i jego pracownicy go słuchają. Klientki jej nie słyszą, bo zagłusza ją dźwięk suszarek do włosów.
Napisz komentarz
Komentarze