W miniony weekend rywalizowałem w Gmina Kąty Wrocławskie, w zawodach, które miały być również kwalifikacjami do kadry Polski do październikowego Pucharu Europy. Ogłoszenie tego faktu na kilka dni przed występem nie ułatwiło przygotowań do rywalizacji, zwłaszcza że jeszcze tydzień temu miałem miniobóz w Tatrach. Mimo to czułem, że jestem przygotowany do walki i stać mnie na dużo. Nawet próby osłabienia mnie przez organizatora spełzły na niczym. Wystarczy wspomnieć, że ten próbował wymusić na mnie konieczność używania butów bez kolców, mimo że regulamin dopuszcza je. Ponadto mimo zapowiedzi przeprowadzenia zawodów zgodnie z regulaminami Pucharu Europy, organizator w sprincie ustalił swoje grupy startowej i mnie przydzielił do... dzieci. Szkoda, że nie wykorzystano faktu przyjazdu zawodników z Niemiec do promocji tak świetnej odmiany łucznictwa i rozdzielono dwóch najlepszych zawodników, którzy wywalczyli podia w Pucharze Czech i Niemiec w tym sezonie.
Mimo krótkiego dystansu pewne było, że w rywalizacji z dziećmi dojdzie do dublowania, co przyczyniło się do bardzo niebezpiecznych zajść, gdy młodzi zawodnicy nieznający regulaminów zabiegali mi drogę. Niestety do jednej sytuacji doszło na samym finiszu i zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Swoim doświadczeniem uniknąłem skręcenia kostki, ale i tak pojawił się uraz, który muszę teraz wyleczyć. Sam bieg w moim wykonaniu był bardzo dobry. Brakło nieco konsekwencji na strzelnicy, co przełożyło się na jedną karną rundę.
Problemy pojawiły się również przed biegiem sztafetowym, gdy organizator nie chciał przyjąć mojego zgłoszenia mimo spełnienia wszystkich wymogów regulaminowych. Dopiero interwencja sędziego głównego pozwoliła mi rywalizować w tej kategorii. Jak się okazało organizator bez wiedzy moich współtowarzyszy zgłosił ich wcześniej do swojej sztafety i kreśląc po liście startowej dopisywał mnie do ekipy. Razem z Tomem i Szymonem pokazaliśmy, że nie ma nam równych. Analizując czasy pojedynczych zawodników znaleźliśmy się na czołowych trzech miejscach.
W kończącym rywalizację biegu głównym zaczął dawać o sobie znać uraz ze sprintu. Skoncentrowałem się więc na utrzymywaniu równego tempa i dobrym strzelaniu. Pierwsza wizyta na strzelnicy była perfekcyjna i na czysto wybiegłem na kolejną rundę. Na niej podjąłem decyzję o przyspieszeniu, co niestety odbiło się na strzelnicy i zanotowałem dwa pudła i 300 metrów dodatkowego biegu. Na ostatnim strzelaniu dołożyłem jeszcze 150 metrów. Finalnie i tak ponownie okazałem się najlepszym Polakiem zostawiając najbliższego zawodnika za sobą o blisko trzy minuty! Ponownie musiałem uznać wyższość Toma, ale zakładając wszystkie przeszkody oraz przygotowania spodziewałem się takich rezultatów.
Niestety mimo świetnych wyników mój start w Pucharze Europy🇪🇺 nadal nie jest pewny. Wszystko w rękach Polskiego Związku Łuczniczego, który powołuje reprezentację. Niepewność nie ułatwia przygotowań, ale dalej będę szedł moim tokiem przygotowawczym, który jest zaplanowany razem z Sonią Rozumkiewicz - moją trenerką biegową oraz Aleksandrą Gil - dietetykiem i specjalistą od biofeedbacku. Czekamy na decyzje i walczę dalej.
Bardzo dziękuję ekipie sędziowskiej, która ratowała honor organizatora oraz związku. Bez tych osób zawody te mogłyby okazać się potężną klapą. Na brawa zasługują również spotterzy, którzy wywiązali się ze swoich obowiązków wzorowo.
Napisz komentarz
Komentarze