Tak więc zaprezentowane publiczności kompozycje pozwoliły przyjrzeć się różnorodnym możliwościom instrumentów, nie tylko oboju, ale też dokładniej i głębiej dostrzec zamysły dotyczące architektury i wyposażenia obiektu. Artyści na ten wieczór zaproponowali m.in. instrumentalne wykonanie arii z opery „Rinaldo” Jerzego Fryderyka Haendla, Lascia chi`o pianga, Jana Sebastiana Bacha, Preludium chorałowe Wachet auf, ruft uns die Stimme Es-dur a także trzyczęściowy Koncert obojowy d-moll Alessandro Marcello. Magdalena Maniewska - oboistka Opery Bałtyckiej - przekonująco i z imponującą siłą wyrazu zaprosiła słuchaczy do odkrywania oboju. Na nowo. Zbigniew Gach - organista również związany z Pomorzem - zakończył podstawowy program czteroczęściową IV Sonatą B-dur Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego. I także tutaj połączyły się kunszt wykonawcy z dobrym, miejscowym instrumentem (W. Sauer, op. 782). Nie dziwi więc to, że publiczność „wyklaskała” bisy. I do tego aż trzy. Niebawem kolejne koncerty tego cyklu!
Obój - instrument, który ukształtował się w XVII wieku kojarzy się dzisiaj przede wszystkim z muzyką filmową. Za sprawą brzmienia, którego zasadniczą cechą jest łatwość wprowadzania odbiorców w melancholijny, zwykle ciepły nastrój. Kompozytorzy tej odmiany muzyki chętnie więc z niego korzystają. Kto z nas nie zna choćby „Oboju Gabriela”, czyli najbardziej popularnego tematu „Misji” Rolanda Joffe’a, a skomponowanego przez Ennio Morricone? Znajomy organista przyznaje, że coraz częściej młode pary, po ślubie, na wyjście z kościoła proszą nie o marsz Mendelssohna-Bartholdy’ego lecz właśnie o ten utwór.
Napisz komentarz
Komentarze