Nie tylko dlatego, że był bardzo dobrym muzykiem. Nie tylko dlatego, że jakiegokolwiek instrumentu by nie wziął do ręki, to potrafił go wykorzystać do granic wytrzymałości. Ale to był człowiek orkiestra, ponieważ nigdy nie bał się podejmować jakichkolwiek wyzwań. Jeżeli trzeba było się radować, to się radował. Potrafił pocieszyć smutnych, pomóc potrzebującym. Kiedy trzeba było, był gotowy zająć się otoczeniem czy wnętrzem świątyni. Był gotów zastąpić kościelnego, a w ostatnim czasie nawet organistę. Dla Tadzia nie było słowa „nie da się” – wymieniał zasługi organisty ks. Begierski. Więcej u źródła; /tutaj/
Napisz komentarz
Komentarze