Rajd, który odbył się w weekend 25 i 26 sierpnia 2018 r. z bazą w Nowej Rudzie miał wszystko, co potrzeba. Szybkie i techniczne partie wymagające wiele od załogi i auta, hopy, gładki jak stół i dziurawy jak ser szwajcarski asfalt. To runda, która wymuszała na zawodnikach wspięcie się na szczyt swoich umiejętności. – W żadnym rajdzie nie ma taryfy ulgowej, ale to, co działo się w Nowej Rudzie i okolicach było niesamowite! – opowiada Sławomir Szpot, pilot Mariusza Brylskiego. – Trasa tej rundy pokazała jak ważny jest opis i dobre jego przygotowanie w czasie zapoznania z trasą. W mojej ocenie wykonaliśmy to zadanie na piątkę, jesteśmy naprawdę zadowoleni, bo walka była przednia i śmiało można powiedzieć, że scenariusz tego rajdu mógłby być kanwą dla zmagań załóg startujących w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski. Wyobraźcie sobie, że na mecie 3 OSu w odstępie 0,5 sekundy zmieściły się cztery załogi!
Zawodnikom BS Rally Team - Mariuszowi Brylskiemu i Sławomirowi Szpotowi od samego początku odcinki specjalne przypadły do gustu, chociaż przyznawali, że końcowy fragment odcinka nr 1/3/5 o nazwie „Kosmos” był bardzo trudny dla zawieszenia w ich Hondzie. Zawodnicy wielokrotnie mieli wrażenie, że tył ich rajdówki właśnie w ten „kosmos” już się wybiera i powoli odlatuje. - Na pierwszą pętlę zachowawczo założyliśmy opony deszczowe, co nie było trafionym wyborem – przyznaje kierowca Mariusz Brylski. – Chociaż rano padało, to do chwili naszego startu asfalt już w 90% był suchy. Pierwszą pętlę zakończyliśmy na 2 miejscu w klasie z stratą 2,6 sekundy do liderów klasy SK3, czyli załogi Krzysztofiak / Włoch, dlatego w czasie serwisu postanowiliśmy zmienić opony na slicki.
Na 3 OS Sławek i Mariusz uzyskali identyczny czas jak załoga z niepokonanej w tym roku Skody Fabii. Niestety na następnym OSie, w związku z wypadkiem zaprzyjaźnionej załogi Martyniuk / Kołodziejczyk, załoga została spowolniona i zatrzymana przez służby zabezpieczenia rajdu. W wyniku tego przed ostatnią pętlą rajdu byliśmy na drugim miejscu w klasie, ze stratą 4,9 sekundy do liderów. To zapowiadało, że ostatnia pętla będzie prawdziwą batalią o zwycięstwo. - Postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę i zaatakować liderów – zdradza Sławomir Szpot. – Po piątym odcinku specjalnym wyszliśmy na 1 miejsce w klasie z przewagą 0,2 sekundy! To oznaczało, że rajd zaczyna się od początku i tak naprawdę zwycięzca ostatniego odcinka rajdu stanie na najwyższym podium. Taka sytuacja wymusiła na nas dość ryzykowną decyzję. Postanowiliśmy, że nie skorzystamy z możliwości tankowania auta na dojazdówce do ostatniego odcinka i pojedziemy z minimalna ilością paliwa w baku, aby jak najmniej obciążać auto. Jak się okazało później, była to błędna decyzja…
Błędna, ponieważ każde hamowanie kończyło się chwilowym „zadławieniem” auta w związku z małą ilością paliwa w baku, a na domiar złego w trakcie odcinka Mariusz i Sławek potrącili ograniczenie cięcia zakrętów, co wiązało się z dodatkową karą 5 s. Nasze problemy z paliwem sprawiły, że w klasyfikacji rajdu spadliśmy za załogę Krzysztofiak / Włoch, a dodatkowa kara przesunęła nas na trzecie miejsce za duet Teter / Pawlik. – Rajd ukończyliśmy ze stratą 1,5 s do drugiego miejsca oraz 14 s do najszybszej załogi klasy SK3. Gratulujemy zwycięzcą, którzy prezentują bardzo dobre tempo. Podczas tego rajdu prezentował je również Mariusz, aż sam wielokrotnie miałem obawy, czy nadążę z podyktowaniem na czas notatek. Słysząc opinie wielu doświadczonych zawodników, utwierdzam się w przekonaniu, że Mariusz ma olbrzymi talent w prowadzeniu rajdówki, a ten rajd po raz kolejny mi to uświadomił – opowiada Sławek. – Dlatego czeka mnie jeszcze dużo nauki, aby sprostać oczekiwaniom, gdyż uważam, że Mariusz powinien mieć na prawym fotelu w rajdówce partnera, który pomoże mu dalej rozwijać się i nie będzie go hamował. Emocje, jakie nam towarzyszyły podczas tego rajdu były naprawdę niesamowite i już nie możemy się doczekać kolejnej rundy Tarmac Masters. A ta najprawdopodobniej już pod koniec września!
Napisz komentarz
Komentarze